Tylko we Lwowie?

Tylko we Lwowie?

W kalendarzu zbliżały się Świętojanki, gdy grupa parafialnych pielgrzymów pod opieką ks. Sławomira Kulczyka, wyruszyła w kierunku Lwowa, by m.in. sprawdzić, czy prawdą jeszcze są słowa niegdyś popularnej piosenki „(…) gdzie jeszcze ludziom tak dobrze, jak tu? – Tylko we Lwowi! – Gdzie pieśnią cię budzą i tulą do snu? – Tylko we Lwowi! – Czy bogacz, czy dziad jest tam za pan brat i każden ma uśmiech na twarzy!”.

I choć Lwów nie był jedynym miejscem, dokąd zawitaliśmy – bo nasza trasa wiodła jeszcze przez Tum, Łódź, Częstochowę, Sandomierz, Łańcut, Zamość, Krasnobród, Lublin, Kazimierz Dolny i Włocławek – to Lwów wzbudzał najwięcej emocji.

Obecnie Lwów jest siódmym co do liczby ludności miastem Ukrainy. Znajduje się tutaj ponad połowa zabytków tego kraju. Mieszka w nim przeszło 700 tysięcy ludzi. I nawet jeśli w czasach rozbiorów, kiedy to Lwów leżał w granicach naszego kraju, dla Polaków było to miasto – literacki, naukowy i muzyczny matecznik, dziś Polacy stanowią tutaj mniej niż 1% mieszkańców. Zatem emocje, które towarzyszą wizytom Polaków we Lwowie to trochę nostalgiczna konfrontacja szkolnej wiedzy, rodzinnych opowieści i być może własnych wspomnień z rzeczywistością.

Tutaj nadal nie należy oczekiwać, że zobaczy się wypielęgnowane miasto, jakich wiele w Polsce czy na zachodzie Europy. (No cóż, europejskie fundusze tutaj nie docierają…) Niezmiennie jednak zachwyca urokliwe i  historyczne centrum Lwowa, wpisane od lat na listę UNESCO, tak bardzo związane z historią państwa polskiego i nie tylko przedwojennymi czasami, kiedy to obok siebie mieszkali  Polacy, Żydzi, Ormianie i Ukraińcy. Niezmiennie też smakują ruskie pierogi w coraz lepszych restauracjach. Niezmiennie są one niedrogie. Niezmiennie funkcjonują pchle targi i niezmiennie korzystamy z lwowskiej gwary, mówiąc: „buchnąć durszlak i zbesztać absztyfikanta” . Stąd „Możliwe, że więcej ładniejszych jest miast, lecz Lwów jest jedyny na świecie”.

Wśród wielu polskich śladów, to w tutejszej katedrze słynne śluby składał król Jan Kazimierz, a na tutejszym cmentarzu, niedaleko Orląt Lwowskich, leżą m.in. Gabriela Zapolska, Maria Konopnicka czy Artur Grottger. Zatem tylko we Lwowie, jak nigdzie indziej rozumiemy, że jeśli „Przodków mych pokoleń krocie  -Na poletkach Boga tam – Łyczakowskim i na Rossie – Wieczne swe mieszkanie ma. Więc niech mówią siły niecne, że nie moje ziemie tam. Przecież do nich ja odwieczne przez te prochy prawo mam.”                                                                                              

mbs