Pielgrzymka rowerowa  Chojnice – Piaseczno – Chojnice

Pielgrzymka rowerowa Chojnice – Piaseczno – Chojnice

Rycerze Kolumba z Chojnic zorganizowali pielgrzymkę rowerową do Piaseczna. Dla bezpieczeństwa mieliśmy samochód techniczny, który miał ratować w przypadku większej awarii lub osłabnięcia któregoś z uczestników.  O 6:00 rano przed kościołem MBKP zebrało się ostatecznie 8 mężczyzn z rowerami i intencjami jakie chcieli zawieźć do Matki Bożej w Piasecznie. Przed wyjazdem na trasę, pomodliliśmy się w kościele i kto chciał mógł swoje intencje wypowiedzieć głośno. Na drogę pobłogosławił nas ks. Janusz Chyła – proboszcz i jednocześnie uczestnik pielgrzymki. Ruszyliśmy na trasę o 6:10. Pierwsze kilometry pokonaliśmy z prędkością kolarskiego peletonu. Chyba wszystkim tak bardzo się śpieszyło do Matki. Jednak bardziej doświadczeni rowerzyści uspokoili tempo z naciskiem na rozłożenie sił. Gdy tylko ścieżka rowerowa oddaliła się od zgiełku drogi krajowej 22, rozpoczęliśmy modlitwę różańcową. Pierwszy postój odbył się  po przejechaniu ponad 52 km w miejscowości Osieczna. Kanapki, banany i po 15 minutach przerwy pomknęliśmy w stronę Piaseczna. Wśród lasów i z lekkim wiatrem w plecy kilometry szybko uciekały. Gdy dojechaliśmy do Skórczu na kawę, pyszny placek oraz winogrona zaprosiła nas siostra księdza, Pani Zyta. W miłej atmosferze spędziliśmy kilka chwil. Postanowiliśmy przy okazji odwiedzić, także mieszkającą w tej miejscowości, naszą pielgrzymkową siostrę Marię (pielgrzymowała z nami na rowerze do Częstochowy) i wspólnie z nią pomodlić się o jej zdrowie. Ze Skórcza wyjechaliśmy w powiększonym składzie. Dołączyła do nas Rita, która również pielgrzymowała z nami do Częstochowy. Do Piaseczna przybyliśmy prawie godzinę wcześniej niż zakładaliśmy. Tam w Sanktuarium pod przewodnictwem naszego ks. kapelana odbyła się wspólna Msza święta a po Mszy z zapartym tchem słuchaliśmy opowieści kustosza o historii Sanktuarium, cudach uzdrowienia i symbolice cudownej figury. Odwiedziliśmy jeszcze cudowne źródełko, z którego oczywiście napiliśmy się wody i odmówiliśmy Anioł Pański. W drogę powrotną wyruszyliśmy w deszczu, któremu towarzyszył silny, porywisty, zachodni wiatr. W Skórczu przerwa na obiad przedłużona, bo mocno się rozpadało. Wzmocnieni obiadem wyruszyliśmy do Chojnic. Silny wiatr utrudniał podróż. Dodatkowo pech, przebita dętka w przednim kole brata Andrzeja. Fachowa pomoc kolegów i znów jedziemy. Kolejny przystanek w Łęgu przy kościele. Ruszamy teraz drogą 22. Wiatr coraz silniejszy, sił coraz mniej, byle dojechać do Czerska, za Czerskiem znów lasy a w lesie mniejszy wiatr. Już nikt się nie ściga. Każdy w cichej modlitwie prosi Boga o siły. Odliczanie kilometrów – jest las. W lesie odmówiliśmy wspólnie Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Kiedy dotarliśmy do  Rytla zaczął zapadać zmrok. Ujrzeliśmy wówczas niesamowity krzyż na niebie, jakby Polska pod Krzyżem była tu dla nas. Po nawałnicy sprzed 2 lat, z Rytla w stronę Chojnic nie ma już lasów. Ostatnie kilometry pokonaliśmy zatem jadąc pod wiatr i w szarówce nadchodzącej nocy. Przed kościół MBKP dojechaliśmy ok 19:30. Liczniki rowerowe wskazały dokładnie 200 km. Nasze rowerowe pielgrzymowanie uwieńczyliśmy wspólną modlitwą i dziękując sobie za wsparcie wróciliśmy do swoich domów. Vivat Jezus!

Piotr Czapiewski