Ks. Chyła: W Boże Narodzenie najważniejszym prezentem jest przyjście na świat Jezusa

Ks. Chyła: W Boże Narodzenie najważniejszym prezentem jest przyjście na świat Jezusa

– Te święta, to są chyba jedyne urodziny, na które to nie my idziemy z prezentami, ale idziemy, żeby prezenty otrzymać, a najważniejszym prezentem jest sam Jezus – tłumaczy w rozmowie z DoRzeczy.pl ksiądz Janusz Chyła.

DoRzeczy.pl: Skończył się Adwent, czas oczekiwania na Boże Narodzenie – dlaczego potrzebujemy tych kilku tygodni przygotowań?

Ks. Janusz Chyła: Tego czasu potrzebujemy coraz bardziej. Jednocześnie coraz mniej umiemy przeżywać Adwent tak, jak powinniśmy. Adwent to czas nadziei, a jak podkreślał Jan Paweł II, kontynentowi europejskiemu najbardziej zagraża pokusa gaśnięcia, czy tracenia nadziei, pójście w pustkę. Kiedy człowiek zapomina skąd się wziął, to lęka się przyszłości. Jan Paweł II nazywał to w adhortacji „Ecclesia in Europa”, milczącą apostazją człowieka sytego. Dzisiaj żyjemy w szalonym tempie. Ci, którzy często korzystają z mediów społecznościowych i z internetu, wiedzą o czym mówię. Może to nawet słychać w moim głosie – nauczyliśmy się, jak szybciej mówić i przekazywać jak najwięcej informacji w krótkim czasie. A Adwent mówi „stop”. Przypominamy sobie wtedy tęsknotę, która towarzyszyła narodowi wybranemu, gdy ten czekał na Mesjasza. Chodzi o odkrycie tej tęsknoty w sobie.

Próbujemy się więc zatrzymać i zrozumieć te święta, ale skoro już to wiemy, to czy musimy powtarzać Adwent przed każdym Bożym Narodzeniem?

Można by się było zapytać, czy jeśli co roku mamy Adwent, co roku Boże Narodzenie i co roku Wielkanoc – to, czy nie można tego raz załatwić? Ale nie można, bo przed rokiem byliśmy inni i co roku potrzebujemy uświadomić sobie, że Bóg tak zatęsknił za człowiekiem, że stał się jednym z nas, będąc Emmanuelem, więc „Bogiem z nami”. Dla nas, a nie Bogiem przeciwko nam.

Potrzebujemy co roku odświeżenia tej radości – w każde Boże Narodzenie i Wielkanoc, bo te święta trzeba łączyć. Istnieje spór, co jest ważniejsze: czy Boże Narodzenie czy Wielkanoc? Kiedy, przed laty byłem katechetą maluchów, to mówiłem dzieciom: „Wielkanoc jest ważna, Wielkanoc, Wielkanoc”. A dzieci mi odpowiadały: „Ale proszę księdza, przecież Pan Jezus by nie umarł gdyby się nie narodził”. No i miały rację, więc Boże Narodzenie jest ukierunkowane paschalnie, a Pascha dopełnia Boże Narodzenie.

Ale Adwent mamy już za sobą, a teraz czas na Wigilię. Dla wielu ludzi wieczór 24 grudnia, to najważniejszy element tych świąt. Co tak naprawdę dzisiaj świętujemy?

Każde ważne święto, łącznie z niedzielą, ma swoją wigilię. W zasadzie świętowanie rozpoczyna się według kalendarza, z którego korzystamy liturgicznie, kalendarza również obecnego w liturgii żydowskiej, po zachodzie słońca. Więc my już w Wigilię świętujemy to, co się dokonuje w święta, a Święta Bożego Narodzenia zaczynają się w Wigilię.

Natomiast, jeśli chodzi o wielkie uroczystości w kalendarzu liturgicznym, to mamy takie dwie: Boże Narodzenie i Wielkanoc, które mają oktawę. To znaczy, że przez osiem dni świętujemy, jakby jeden dzień, jedno wydarzenie. Ponieważ jeden dzień to trochę za mało, żeby ze zrozumieniem i zachwytem uświadomić sobie, co się wydarzyło. Każdego dnia mówimy, że to dziś się wydarzyło, że to dziś Pan się nam narodził. Chociaż wiadomo, że w kolejnych dniach mamy też kolejne święta – świętego Jana Ewangelisty i Młodzianków Męczenników, ale w kolejnych dniach wciąż się nad tajemnicą Bożego Narodzenie zatrzymujemy, aż po uroczystości Matki Bożej Bogurodzicy 1 stycznia.

Niektórzy mówią „święta, święta i po świętach”, właściwie tyle czasu czekaliśmy i tyle przygotowań było, a już wszystko minęło. Więc jeśli faktycznie ktoś bierze pod uwagę tylko zewnętrzne przygotowania, to do takiego wniosku dochodzi.

A czym jest Pasterka? Dlaczego całymi rodzinami, wspólnie zbieramy się w kościele o północy?

Te święta, to są chyba jedyne urodziny, na które to nie my idziemy z prezentami, ale idziemy, żeby prezenty otrzymać. Najważniejszym prezentem jest sam Jezus. I tymi pierwszymi, którzy te prezenty otrzymali, byli pasterze, więc pasterka i ta nazwa, pochodzą od pasterzy. To jest ta msza, kiedy uświadamiamy sobie to zaproszenie od aniołów, żeby pójść razem z pasterzami pokłonić się nowo narodzonemu i właściwie liturgia tego dnia przewiduje trzy msze – jest msza w nocy, msza poranna i popołudniowa. Każda ma trochę inną ewangelię i odsłania nieco inny aspekt tego wydarzenia. Dla nas pasterka to towarzyszenia pasterzom. To jest zdumiewające, bo narodzenie Jezusa poznały dwie grupy społeczne, z pozoru bardzo odlegle od siebie – pasterze, często ludzie prości, wielokrotnie margines społeczny – hodowali owce, nie przestrzegali prawa i poganie, mędrcy. To pewien fenomen, że ludzie prostego serca, dotknięci słabością i ograniczeniami rozpoznali Jezusa i jednocześnie ludzie bardzo mądrzy, a większość ówczesnego społeczeństwa była gdzieś poza blaskiem Bożego Narodzenia.

A czy jest coś czego powinniśmy unikać świętując Boże Narodzenie?

Pewnie jest wiele takich rzeczy, które w naszym społeczeństwie związane ze sferą zabobonności i to w Boże Narodzenie też gdzieś są obecne. W ostatnim czasie zwróciłem uwagę, że obecnie w Polsce ma miejsce rozwój w dobrą stronę, jeśli chodzi o język, nazewnictwo związane z Bożym Narodzeniem. Kilka lat temu mój przyjaciel organizował koncert kolęd dla żołnierzy w Iraku i w scenariuszu tego koncertu były takie nazwy jak: Białe święta, Magiczne święta, Zimowe święta, Wyjątkowe święta. Musiał wywalczyć, aby raz czy dwa pojawiła się nazwa Boże Narodzenie! Nie było wtedy w urzędach symboliki bożonarodzeniowej na kartkach, były jakieś reniferki, bombki, choinki. Nie do końca było wiadomo o co chodzi i czyje urodziny świętujemy. Na szczęście w tej chwili jest znacznie lepiej. Miałem przyjemność przed świętami otrzymać wiele kartek i jest tam symbolika bożonarodzeniowa. Wiadomo o czyje urodziny chodzi.

A jak wyglądają święta w parafii w Chojnicach? Czy macie w parafii jakieś tradycyjne wigilijne zwyczaje?

Przyznam, że ja się wciąż przyglądam parafii w Chojnicach, bo to będą dopiero moje drugie święta tutaj, ale już mniej więcej wiem, jak to wyglądało w zeszłym roku. Wiem, że jest jedna kolęda, której nigdy wcześniej, jak 50 lat żyje nie słyszałem. Bo to jest jakaś kolęda lokalna, ma bardzo wiele zwrotek i ludzie śpiewali ją podczas udzielania Komunii Świętej, a to trwa dług. Jeszcze się jej nie nauczyłem.

Źródło: DoRzeczy.pl